Historia Firmy

Wywiad z Rafałem Szczygieł, Prezesem Zarządu Merido

 

Czy może Pan opowiedzieć, co wywołało u Pana zainteresowania, które doprowadziły Pana do założenia właśnie takiej firmy?

Kiedyś zastanawiałem się, co sprawiło, że jestem w tym miejscu, w którym jestem.

Myślę, że wszystko zaczęło się to od niepozornej gazety „Młody Technik”.  Kiedy byłem w szóstej klasie szkoły podstawowej, przyjechał do nas w odwiedziny wujek, który przywiózł mi kilka roczników tego czasopisma.

Były w nim nowości i ciekawostki techniczne, jak również schematy urządzeń elektronicznych, które można było skonstruować.

Na podstawie tych czasopism budowałem pierwsze wzmacniacze, zegary i inne urządzenia elektroniczne. Takich urządzeń nie można było normalnie kupić w tamtych czasach.

Te zainteresowania sprawiły, że wybrałem liceum o profilu matematyczno-fizycznym, a później studia na Politechnice Śląskiej, gdzie mogłem zdobywać wiedzę i poszerzać swoje zainteresowania.

Skąd pomysł na taki biznes?

Komputery stały się znacznie powszechniejsze. Zaczęły ułatwiać pracę w wielu miejscach — w tym również w aptekach. W tamtym czasie na Śląsku, gdzie studiowałem, wiele aptek było już w nie wyposażone. Na Podkarpaciu ten proces dopiero się rozpoczynał. Dostrzegłem niszę rynkową, którą chciałem wykorzystać.

Jak wyglądały początki firmy?

Pierwsze trzy lata prowadziłem firmę sam, pracując w niej na kilku etatach. Byłem księgowym, serwisantem, wdrożeniowcem, ale też marketingowcem. Ta funkcja wymieniona przeze mnie jako ostatnia, tak naprawdę była jedną z najistotniejszych, gdyż firma cały czas się rozwijała i zdobywałem nowych klientów.  W tamtym czasie w pracy spędzałem po 18 godzin na dobę, bo sam byłem za wszystko odpowiedzialny.

Jakie problemy napotkał Pan na swojej drodze przez ten czas od momentu założenia firmy? 

Właściwie postawione pytanie powinno brzmieć, jakie miałem wyzwania na swojej drodze, bo tak starałem się podchodzić do tematu, a nie jak do problemu.

Przytoczę jedno z takich wyzwań, sytuację i moment pamiętam doskonale.

Był to rok 1998.  Firmę prowadziłem jeszcze cały czas sam. Podczas wizyty w jednej z aptek szpitalnych odebrałem telefon z Kamsoftu. W telefonie usłyszałem: „Panie Rafale, Cefarm Rzeszów jest zainteresowany zmiana oprogramowania na Kamsoft. Skontaktują się z panem”.

Słysząc to, z jednej strony czułem wielką radość, a z drugiej lekką obawę jak to będzie. W tamtym czasie obsługiwałem około 45 aptek, a sieć Cefarm miała wtedy około 48 aptek. Było to zwiększenie z dnia na dzień o 100% więcej obsługiwanych klientów.

Czy był to problem czy wyzwanie? Ocenę pozostawiam każdemu.

Jak pokonał Pan te problemy?

Tak jak wspomniałem nie problemy a wyzwania. Pokonywanie wyzwań traktowałem jak zadanie matematyczne z wieloma niewiadomymi. Lubię matematykę i rozwiązywanie zadań ☺

A przechodząc do odpowiedzi… Przez wiele lat decyzje podejmowałem sam. Kiedy wszystko było dobrze, współpracownicy uważali, że to normalne. W końcu czemu im się dziwić. Mieli szefa, który tak zadecydował. Sukces był wspólnym sukcesem.

Jednak kiedy decyzja okazała się błędna, wszyscy patrzyli na mnie, dlaczego tak się stało i jak to możliwe. Wtedy nie czuli żadnej współodpowiedzialności. Porażka była tylko moja, porażką nikt nie czuł się obarczony. Natomiast sukces był wspólny.

Od kilkunastu lat kluczowe decyzje podejmujemy na spotkaniach Zarządu. Ma to sporo zalet, ponieważ każdy wnosi inne spojrzenie na każdą sytuację. Łatwiej w ten sposób wypracować nowe rozwiązania, a w przypadku porażki odpowiedzialność nie jest tylko na moich barkach.

Co się stało później? Jak sytuacja wygląda teraz?

25 lat to czas na zdobywanie doświadczeń, doskonalenie procesów i wiele innych zmian. 25 lat temu bazę leków BLOZ potrzebną do wykonania zmiany listy leków ściągało się modemem przez 40 – 50 minut, jakość łączy była taka, że niejednokrotnie transmisja zrywała się i trzeba było zaczynać od nowa.

Obecnie pobranie tej wielkości pliku nie zajmuje nawet minuty. W tamtym czasie Internet dopiero raczkował i głównie wykorzystywany był na uczelniach. Po około 10 latach Internet miała mniej więcej połowa naszych klientów.

Pamiętam spotkanie w Izbie Aptekarskiej, na którym ktoś poddał pomysł rezygnacji z papierowej wersji biuletynu aptekarskiego i przejście na wersję elektroniczną. Pomysł upadł ze względu na przekonanie, że nie można nikogo zmuszać do posiadania takiego rozwiązania.

Ale w tym momencie przypomina mi się sytuacja, jak  jedna z osób powiedziała wtedy takie zdanie: „Będzie kiedyś taki czas, że Internet będzie jak prąd” – prąd ma każdy i nikt nie zastanawia się nad tym, że może go zabraknąć. Jak jest awaria prądu, to przyjeżdża serwis z zakładu energetycznego, który naprawia usterkę.

Dożyliśmy już takich czasów, gdzie Internet nie jest luksusem, a powszechnym dobrem jak prąd. W obecnym czasie nie można sobie wyobrazić apteki bez Internetu, ponieważ każda recepta jest na bieżąco pobierana z repozytorium platformy P1. Brak Internetu dla apteki jest równoznaczny z brakiem możliwości realizacji recept, a co za tym idzie koniecznością ograniczenia funkcjonowania apteki.

Co chciałby Pan osiągnąć w przyszłości? 

Motto naszej firmy to „Zaopiekujemy się Twoim biznesem, żebyś Ty mógł zadbać o zdrowie innych”. Chcemy wspomagać procesy biznesowe u naszych klientów medycznych i farmaceutycznych. Zależy nam na tym,  aby oni mogli spokojnie wykonywać swoją pracę skoncentrowaną na ochronie zdrowia nas Wszystkich.

Czego nie toleruje Pan w tym biznesie? 

Przede wszystkim nie uznaję działania „po trupach do celu”. Wszystkim nam zależy, żeby klient był zadowolony. Z perspektywy czasu uważam, że nie zawsze każdy może mieć takie samo zdanie. Z biegiem czasu pojawiło się coraz więcej firm na rynku z naszej branży.

Każdy ma do tego prawo. Chodzi jednak o to, żeby zachować między sobą zasadę „fair play”. W końcu wszystkim nam powinno zależeć na dobru i rozwoju klienta.

Natomiast jeśli chodzi o klientów, to bardziej powiedziałbym, co sobie cenię, niż nie toleruję. Cenię sobie szczerość. Uważam, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście i nawet jeśli klient ma problem, może ze mną o tym szczerze porozmawiać i zawsze postaram się pomóc.

Jak wyglądał Pana największy dotychczasowy sukces w tej firmie? Z kim współpracował Pan i jak zmieniło się życie tej osoby, dzięki Pana usługom?

Nasz największy sukces? Hmmm… Nie chcę w tym miejscu wymieniać jednego zdarzenia. Sukces to wiele czynników składających się w całość. To ogrom włożonej pracy, ale również wielka satysfakcja z upowszechnienia nowych rozwiązań informatycznych u naszych klientów.

Na koniec wspomnę jedną z naszych klientek. Przemiła Magister Farmacji. W tamtym czasie miała 72 lata. Długo opierała się przed skomputeryzowaniem swojej apteki.

Jednak konieczność wprowadzenia urządzeń fiskalnych ją do tego zmusiła. Do dziś pamiętam jej zadowolenie. Tak spodobały się jej nowe rozwiązania informatyczne, że na spotkaniu powiedziała: „panie Rafale, jestem tak zadowolona ze wdrożenia nowych rozwiązań w mojej aptece, że jeśli będzie pan miał jeszcze jakieś nowinki informatyczne, to chcę je mieć pierwsza w swojej aptece”.

Faktycznie jej apteka była jedną z pierwszych, którą wyposażaliśmy w czytniki kodów kreskowych. One w tamtych czasach nie były powszechne.  Również u niej w aptece jako jednej z pierwszych została zainstalowana drukarka kodów kreskowych, która stanowiła nowość w tamtych czasach.

Ta Pani znacznie wybiegła wtedy rozwiązaniami w przyszłość. Jak widać pomimo wielu obaw, u niej zapał do rozwiązań informatycznych był duży.  To naprawdę cieszy.

Mimo wielu pozytywnych wspomnień i przekonania, że wielu osobom pomogliśmy, wiem, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Świat idzie do przodu, a my pomagamy naszym klientom, aby nowoczesne rozwiązania informatyczne zawitały również do nich.

Na koniec chcę dodać, że klienci, którzy z nami współpracują, mogą liczyć na doradztwo biznesowe, jak również pomoc w uzyskaniu różnego rodzaju środków i dotacji. To uzupełnia naszą ofertę informatyczną i powoduje, że wyróżniamy się na tle konkurencji, która tego nie robi.

Subskrybuj

MERIDOnews.

Bądź na bieżąco z przepisami
i nowymi funkcjami programów.